poniedziałek, 4 stycznia 2021

Hiszpański gulasz z chorizo...

Danie dla prawdziwych mięsożerców!

Pierwszy raz miałam okazję go próbować w zamierzchłych czasach, kiedy zdarzało się jeszcze,
że niektóre z moich dzieci (ew. ich drugie połówki) jadały lub przynajmniej nie miały oporów przed przygotowaniem mięsa dla gości ;)
Pyszny, zaskakujący i nieoczywisty (jak na gulasz) smak...

 

Hiszpański gulasz
obłędnie pachnący i przesycony smakiem chorizo oraz oliwek

z przepisu mojego prawie zięcia ;)

 

  • 1 kg łopatki wieprzowej

  • 400 g hiszpańskiego chorizo

  • 2 spore świeże papryki
    (w oryginale czerwona i zielona, ja natomiast dałam po prostu czerwoną)

  • 2 duże cebule

  • 3 ząbki czosnku

  • słoik oliwek Kalamata
    (mój miał 185 ml)

  • puszka pomidorów bez skórki

  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego

  • szklanka białego, wytrawnego wina
    w oryginale jest jeszcze bulion ale pominęłam ;)

  • ok. łyżki słodkiej papryki w proszku

  • ok. łyżeczki papryki wędzonej

  • chilli w.g uznania

  • pieprz i sól

  • kilka listków laurowych

  • kilka kulek ziela angielskiego

  • "sporo oliwy, naprawdę sporo, dużo okropnie"
    - cytuję oryginalny przepis ;)


Wieprzowinę pokroić w sporą kostkę, posolić, popieprzyć i obsmażyć na oliwie,
po czym wyjąć na talerz/do innego naczynia/whatever...

Na tej samej oliwie podsmażyć pokrojone w kostkę chorizo (kostka raczej mniejsza niż większa),
dodać do niej pokrojoną w paski paprykę, chwilę smażyć mieszając, po czym dorzucić posiekaną jak bądź cebulę
(nie ma to większego znaczenia - i tak się raczej rozpadnie) oraz
liście laurowe i ziele angielskie, smażyć aż cebula się zeszkli.

Na koniec smażenia dodać starty/przeciśnięty przez praskę czosnek oraz wszelkie papryki w proszku - zamieszać, pozwolić aby pod wpływem temperatury uwolnił się ich aromat,
lecz nie dopuścić do przypalenia.
Następnie zalać całość winem, dodać wieprzowinę, pomidory, koncentrat oraz oliwki (ja dla wzmocnienia ich smaku dałam razem z zalewą, co polecam),
wymieszać i dusić na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając, do momentu, aż mięso będzie miękkie.
 

Na koniec doprawić, jeśli jest taka potrzeba, choć szczerze nie sądzę...
Jeśli nie lubicie rzadkiego sosu można po pewnym czasie można zdjąć/uchylić pokrywkę, by miał szansę nieco odparować, choć oryginał mówi, że ma być dość płynne.

Podawać z ziemniakami i borzebroń NIE z mizerią z ogórków - ja niestety sprofanowałam w ten właśnie sposób, to boskie danie - za co zostałam poddana surowej krytyce ;)


 



Pyyyyycha! Tysiąckroć polecam!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Piłeś - nie pisz ;)