Fasolka po bretońsku...
Ile i czy w ogóle ma coś wspólnego z Bretanią nie mam pojęcia :D
Wiem jednak, że taką właśnie fasolkę gotuje się w mojej rodzinie od baaardzo, baaardzo dawna...
... a ponieważ już od dłuższego czasu za mną "chodziła" - to zrobiłam ;)
... fkącu :D
No!
- pół kg fasoli "piękny Jaś" (dużej)
- 30 dag surowego, wędzonego boczku
- laska kiełbasy
(śląska, podwawelska lub jaką lubicie) - średnich rozmiarów cebula
- łyżka/dwie mąki
- papryczka chilli
- ok. 3 łyżki słodkiej papryki
- łyżka/dwie koncentratu pomidorowego
- duuużo majeranku
- sól i pieprz jeśli potrzebne
- olej do smażenia
Umytą i namoczoną przez noc fasolę ugotować
do miękkości.
Chilli drobno posiekać i wrzucić na rozgrzany olej
i smażyć krótką chwilkę.
Boczek pokroić w kostkę bądź słupki, kiełbasę
w półplasterki a jedno i drugie dorzucić do chilli
a potem zrumienić.
Pod koniec dodać paprykę słodką, zamieszać,
bardzo krótko smażyć - tak by tylko wydobyć jej aromat, rozprowadzić wywarem z fasoli i dodać
do niej.
Na patelni ponownie rozgrzać olej, wrzucić obraną i pokrojoną w drobną kostkę cebulę, po chwili dodać mąkę, zamieszać i smażyć do czasu kiedy cebula lekko się zrumieni a zasmażka nie będzie jeszcze zbyt ciemna.
Rozprowadzić gorącym wywarem i dodać do fasolki.
Doprowadzić całość do wrzenia, dodać koncentrat pomidorowy i przyprawy, pogotować jeszcze kilkanaście minut, żeby smaki się ze sobą "przegryzły" i podawać :)
Prościzna, czyż nie? :D
UWIELBIAM TAKĄ FASOLKĘ ! MNIAM, MNIAM ,MNIAM
OdpowiedzUsuńaż się głodna zrobiłam :)
OdpowiedzUsuń