Znalazłam bowiem dni temu parę przecudowny, rewelacyjny wręcz przepis na pączki pieczone...
Nazwa nieco mało adekwatna bo pączki to to nie są, ale uwierzcie są to najlepsiejsze drożdżówki jakie piekłam i w ogóle jadłam kiedykolwiek!!!
Cudowne, puszyste, lekko wilgotne...
Mniam!
I nawet jeśli troszkę tuczą, to z nadzieją że mi "w cycki pójdzie" zrobiłam je już 2 razy :D
Za pierwszym razem nadziane serkiem Danio waniliowym i polane polewą czekoladową,
za drugim z dżemem brzoskwiniowym...
Które lepsze?
Rodzinie bardziej smakują te z dżemorem, mi z serkiem, a Wy sami musicie wypracować najlepszą
dla Was opcję :)
W każdym bądź razie bardzo ten przepis polecam...
Oryginał przepisu znajdziecie tu: Kwestia Smaku - Pączki pieczone
a poniżej moja radosna wariacja na temat :D
Pączki pieczone
vel najlepsze drożdżówki ever!
Składniki na ok. 20 szt.
Ciasto:
- 100 ml ciepłego mleka
- 50 g świeżych drożdży
- 370 g mąki pszennej (tortowej lub do wypieków drożdżowych)
- 50 g cukru (ja tu zmieściłam również odrobinę cukru z dodatkiem wanilii)
- 3/4 łyżeczki soli
- 3 jajka
- 170 g masła
oraz:
- jajko do posmarowania
- ja nadziewałam serkiem Danone waniliowym i dżemem brzoskwiniowym ale myślę,
że można użyć dowolnego nadzienia - wierzch można polukrować jak w oryginale, bądź polać polewą czekoladową
i posypać skórką pomarańczową jak zrobiłam to ja :D - papilotki (jak do muffinów) o średnicy 5 cm mierzone po dnie
- cienka szklanka lub metalowa obręcz do wycinania ciastek o średnicy 7,5 cm
Drożdże, masło i jajka wyjąć z lodówki godzinkę a nawet ze 2 wcześniej, żeby zdążyły się ogrzać.
Masło dodatkowo posiekać na kawałki.
Z drożdży, ciepłego mleka, łyżeczki cukru i łyżki mąki zrobić rozczyn i odstawić na 10 minut
do wyrośnięcia.
Do miski lub innego naczynia* w którym będzie dało się wygodnie wyrobić ciasto wsypać przesianą mąkę, dodać cukier, sól, wymieszać po czym dodać rozczyn i znów wymieszać ;)
Generalnie mieszania i wyrabiania będzie dosyć sporo :D
Mieszając drewnianą łyżką dodawać po kolei jajka a następnie przez mniej więcej 10 minut wyrabiać ręcamy
- no chyba, że jesteście szczęśliwymi posiadaczami jakiegoś KiczenAida lub czegoś podobnego
wtedy tylko 7 minut za pomocą haka miksera (na 4 poziomie).
Teraz przyszła pora na masło: miętoląc ciasto bez ustanku dodawać je (masło) po kawałeczku
aż się skończy.
Ta operacja, to kolejne 10 minut intensywnych ćwiczeń mięśni ramion (biceps, triceps i te sprawy... )
Koniec końców po tej operacji ciasto ma być gładkie i nawet odchodzić od ręki...
Moje było, przynajmniej za pierwszym razem :D
Przykryć naczynie z ciastem ściereczką (czystą!) i odstawić na godzinę do wyrośnięcia.
Ciasto w tym czasie znacznie powiększy swoją objętość - potroi a może nawet poczworzy :P
*Ja już na ten przykład wiem, że plastikowa miska w przypadku kiedy nie masz miksera który da temu ciastu radę jest rozwiązaniem w najlepszym razie niefortunnym - next time użyję garnka.
Wyrośnięte ciasto uderzyć pięścią i szybko zagnieść ręką po czym złączyć w kulę,
przełożyć na blat podsypany mąką, przewrócić na drugą stronę i obtoczyć w mące.
Dłońmi rozpłaszczyć na placek o grubości około 1 cm.
Wycinać kółka, które przed nadziewaniem trzeba i tak dodatkowo ciut rozpłaszczyć w dłoni.
Powinno nam wyjść 16 pączków a mi wyszło nawet 20 - widać mniejszą szklankę miałam :D
Na środek każdego z nich nakładać pełną łyżeczkę marmolady czy czego se tam chcecie
- na serek Danio trzeba uważać, bo jest jakby nieco zbyt rzadki :/.
Nadziane kółko składać na pół jak pierogi, zlepić brzegi a następnie zebrać łączenie w jednym miejscu. Wkładać łączeniem w dół do foremek.
I tu taka moja mała uwaga - gorąco polecam foremki silikonowe...
Niczym nie trzeba tego smarować, nic nie trzeba z tym robić - wkładasz, pieczesz, wyjmujesz.
Całkowite zero problemów...
Foremki z "pączkami" ułożyć na blasze, przykryć ścierką i odstawić na pół godzinki coby podrosły
(ponczki - foremki raczej już nie urosną, mogą się co najwyżej rozwalić jeśli użyjecie papierowych ;) )
Przed włożeniem do pieca posmarować pączki roztrzepanym jajem.
Piec ok. 15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni z ustawionym dolnym i górnym grzaniem
a bez termoobiegu - ja, kurtkanawacie nie doczytałam tego i...
O zgrozo! Upiekłam z termoobiegiem :D
Po ostudzeniu dowolnie dekorować, ale szczerze powiedziawszy niewiele z nich tej chwili doczekuje,bo najlepsze są wiadomo... ciepłe :D
Smaczności...
Poczęstowałam się przepisem, bo też mam nadzieję że pączki pójdą mi w "cycki", a mojej rodzince gdzie chcą:) Ja zrobię i będę częstować mmmmmm już mi ślinka leci:) hihihi
OdpowiedzUsuńpięknie zrobione i pięknie podane , muszą być pyszne :)) zapraszam w moje skromne progi ;)
OdpowiedzUsuń