Pioseneczka na czasie, letnia, całkiem przyjemna a ja na dodatek lubię głęboki, męski głos Ville...
O tak, to jest coś co tygryski lubią - może nie najbardziej, ale bardzo, bardzo :D
Truskawki były wcześniej, teraz pora na wiśnie i czekoladę, duuuużooo czekolady* :D
Przepis pochodzi stąd i poza tym, że osobiście "next time" użyję wiśni z konfitury
to w zasadzie nie mam do niego żadnych "ale" i z czystym sumieniem polecam, to ciasto k a ż d e m u :D
Czekoladowo - czekoladowe ciasto z wiśniami ;)
- 250 g masła
- 200 g mąki
- 200 g cukru pudru
- 200 g czekolady
(dałam samą gorzką bo lubię, ale można pół na pół z mleczną) - 40 g mąki ziemniaczanej
(nie miałam chciałam więc dać budyń, ale...
też nie miałam - dałam więc kisiel :D - 40 g ciemnego kakao
(Decomoreno jest the best m/z) - 4 duże jajka
(dałam 5 L bo nie wydawały mi się duże :D) - 2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia
- 5 łyżek mleka
- 1-2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
(oczywiście też nie miałam dałam więc duże opakowanie cukru wanilinowego) - szczypta soli
- 300 g wiśni
(świeżych, mrożonych a moim zdaniem najbardziej pasują takie z konfitury) - polewa czekoladowa np. z tego przepisu :)
Wiśnie umyć, pozbawić pestek i osuszyć.
Czekoladę posiekać na mniejsze i większe kawałki.
Masło utrzeć mikserem na puszystą masę, choć ja jestem żywym dowodem na to,
że da się to zrobić również ręcznie :D
Dodać cukier puder, ekstrakt waniliowy oraz sól i ucierać, aż masa będzie puszysta.
Jajka wybić, cały czas ucierając dodawać do masy po jednym żółtku, białka odstawić na bok (na pianę).
Dodać obie mąki przesiane na spółkę z proszkiem do pieczenia, mleko i kakao.
Z białek ubić pianę i dodać ją do ciasta razem z czekoladą, lekko wymieszać całość.
Wiśnie obtoczyć w mące i delikatnie wmieszać do ciasta drewniana łyżką.
Już na tym etapie ciasto jest pyszne i trzeba mieć naprawdę silną wolę, żeby nie wyżreć go na surowo,
bo smakuje jak mus z czekolady Milka Chocolate Mousse :D
Ciasto, które jest tak dobre przed upieczeniem po upieczeniu też nie może być złe ;)
Formę do pieczenia** nasmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia lub posypać mąką.
Przelać ciasto, lekko wyrównać i wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 160 °C
(z termoobiegiem, bez termoobiegu 180°C).
Piec około godziny (mi zeszło ciut dłużej - trzeba sprawdzać patyczkiem).
Nie można jednak z tym czasem pieczenia zbytnio przesadzić bo można ciasto przesuszyć o co zwłaszcza przy termoobiegu trudno nie jest a tego nie chcemy
- ciasto ma być wilgotne.
Upieczone wyjąć z piekarnika, ostudzić i polać polewą.
Pyszne jest (choć pewnie niezbyt zdrowe) jedzone na gorąco...
Mniaaam!
** W oryginale jest keksówka o wym. 26 x 11 cm, ale mi się wydała zbyt mała i w sumie piekłam w dwu blaszkach - większość (2/3) ciasta wylałam do formy "babkowej" a resztę do keksówki i wyszło O.K. :)
* W temacie pocałunków się nie wypowiadam ale też lubię :D
oj, nabrałam wielkiego apetytu na takie pyszności !!! :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
Ale mnie kusisz :) Takie połączenie wiśni z czekoladą to super wybór :)
OdpowiedzUsuńMadziu, Krysiu - do dzieła!
OdpowiedzUsuńOwoców nie brak, dostępu do czekolady też już nic nie ogranicza, nie ma na co czekać ;)