wtorek, 19 sierpnia 2014

Boeuf Bourguignon...

Przepis ten long, long time ago znalazłam w przepastnych archiwach pl.rec.kuchnia
gdzie wrzuciła go Ewa (siostra Ani) N. 
Modyfikacji zbyt wielu nie wprowadzałam, bo okazał się być idealnym i jest jednym z moich best of the best - danie popisowe, specjalność pani domu ;)

Bardzo długo czekał w moich wersjach roboczych na publikację, ale się w końcu doczekał ;)

Szanowni Państwo!

Mam przyjemność (ogromną) przedstawić Wam:

Wołowinę po burgundzku...


  • 1,5 kg żylastej wołowiny b/k
  • 2 butelki wytrawnego czerwonego wina
    (klasycznie Burgund,
    ja ostatnim razem użyłam Egri Bikavera
    i tysz wyszło super ;)
    )
  • 30 dag czerwonej cebuli
  • 30 dag marchwi
  • pół kilograma malutkich pieczarek
  • 6 ząbków czosnku
  • 4 listki laurowe
  • tymianek
  • rozmaryn
  • pieprz ziarnisty
  • 2 wołowe kostki rosołowe
  • 2 łyżki musztardy Dijon
  • sól
  • ew. natka pietruszki


Mięso pokroić na kawałki nieco większe
 niż na gulasz (3x3cm) nie odtłuszczając go specjalnie.  

Cebulę pokroić w piórka, 
marchew w grubsze talarki, czosnek na połówki.  
Wszystko wrzucić do miski, dodać tymianek,
rozmaryn, listki laurowe oraz pieprz,
zalać butelką wina.
Wymieszać, przykryć i odstawić na noc 

do lodówki.


 
Następnego dnia wszystko odcedzić, ale... NIE WYLEWAĆ MARYNATY!!!
Wyjąć kawałki mięsa z zalewy i osuszyć na ręczniku papierowym.

Na patelni rozgrzać olej i obsmażyć kawałki mięsa ze wszystkich stron.
Przełożyć mięso do garnka z ciężką pokrywką a na patelnię wrzucić warzywa z marynaty.

Smażyć mieszając aż cebula się lekko zrumieni (nie przypalić czosnku), odlać nadmiar oleju i dodać
do mięsa.


Całość zalać marynatą i rozpuszczonymi w szklance gorącej wody kostkami rosołowymi.
Gotować ok. 4 godziny na maleńkim ogniu, pod przykryciem.


Co pół godziny zamieszać drewniana łyżką i ew. dodać wody - płyn powinien pokrywać mięso.  

 
Po ok. 1,5 godziny duszenia dorzucić pieczarki (małe w całości, większe pokrojone w ćwiartki).
Pół godziny przed końcem dodać musztardę.
Na tym etapie już tylko pieczarki i marchew są w całości.


Na koniec sprawdzić smak i ew. dosolić lub dopieprzyć.
Można wrzucić garść posiekanej natki pietruszki.

Ja podaję najczęściej z ziemniakami, fasolą szparagową z tartą bułką i takim samym winem jakiego użyłam do marynaty.

 



Wołowina po burgundzku, podobnie jak bigos, doskonale się odgrzewa czy zamraża
 - jej smak się nawet wówczas polepsza. 

Danie to nie wygląda szczególnie reprezentacyjnie, ale już podczas gotowania pachnie obłędnie i tak samo później smakuje...


8 komentarzy:

  1. Podziwiam i zazdraszczam pasji, umiejętności i "się chcenia" :-)
    Fotograficznie nie mniej smakowite a nawet BARDZO.
    Mniammm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa a zwłaszcza za część dotyczącą strony fotograficznej
      - taki komentarz spod Twojej klawiatury, to jest dla mnie COŚ ;)
      Tym bardziej, że jedzenie, które fotografuję na potrzeby bloga jest chwilkę później zjadane
      - nie używam więc sztuczek w stylu olej silnikowy na steku itd. itp :D

      Usuń
  2. Świetna, tylko te 4 godziny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam 4 godziny - nie jest to przecież danie, które gotuje się codziennie...
      Bigos gotuje się kilka dni ;)

      Usuń
  3. Wołowinę to ja uwielbiam! mogłabym jeść prawie codziennie:) Ta prezentuje się bardzo wykwitnie i tak też pewnie smakuje;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie ukrywam, że smakuje nieźle :)
      ... a wołu i ja lubię :D

      Usuń
  4. Wszystko co najlepsze! Do takiego mięsa zbędne są wszelkie dodatki :)

    OdpowiedzUsuń

Piłeś - nie pisz ;)