środa, 11 września 2013

Śliwkowe, mocno czekoladowe i kruche...

Przepis na to ciasto znalazłam tu, ponieważ jednak nie znoszę kiedy ktoś mi coś narzuca,
to i w nim dokonałam paru zmian :D
Po pierwsze kruszonka - nie przepadam za nią a nawet gdybym przepadała, to nie chciało mi się jej robić, więc ją wywaliłam...
Po drugie masa czekoladowa - jakoś nie mogłam do końca zaufać autorce, że bez proszku do pieczenia nie wyjdzie mi mazista breja więc go dodałam ;)
Po trzecie... na pewno było jakieś po trzecie, ale w tej chwili nie pamiętam jakie :D

Info dla tych, którym ciągle mało mięsa - zwykłe śliwki można zastąpić robaczywymi,
wtedy ilość zwierzęcego białka w daniu wzrośnie a i niepotrzebnego marnotrawstwa uda się uniknąć :P

 
Śliwkowe, mocno czekoladowe i kruche...


Na ciasto:



  • 200g masła/ew margaryny
  • 2,5 szklanki mąki
  • 3 żółtka
  • 4 łyżki cukru pudru
  • łyżka cukru z wanilią
  • 2 łyżki zimnej wody

Na masę czekoladową:

  • 200g gorzkiej czekolady
  • 110g masła
  • 1/3 szklanki cukru
  • kilka kropel aromatu rumowego
  • 2 łyżki mąki
  • 3 jajka
  • płaska łyżeczka proszku do pieczenia


owoce:
  • 1 - 1,5 kg śliwek choć myślę, ze doskonale pasowałyby również wiśnie, albo maliny
  • pół łyżeczki cynamonu
  • ew. cukier (jeśli śliwki są kwaśne)

Masło posiekać z mąką i cukrem, dodać żółtka oraz wodę, szybko (żeby się nie zagrzało od rąk) zagnieść kruche ciasto.
Odstawić do lodówki na ok. godzinę - w sumie ja włożyłam do zamrażalnika łatwiej się je później trze ;)
Schłodzone zetrzeć na tarce o grubych oczkach bezpośrednio do wyłożonej papierem do pieczenia
lub wysmarowanej margaryną formy o wymiarach 40/20cm, wykładając nim równomiernie dno formy.
Wstawić do lodówki.
Ponieważ darowałam sobie kruszonkę, na dno formy starłam ok. 3/4 ciasta - resztę odłożyłam z powrotem do lodówki, żeby później móc nim zastąpić kruszonkę właśnie :)

Czekoladę z masłem rozpuścić w kąpieli wodnej. Jajka wbić do miski, dodać cukier i aromat rumowy.
W oryginale napisano aby wymieszać jajka trzepaczką, ale nie ubijać i tak też zrobiłam, co spowodowało, że masy było stosunkowo niewiele. Następnym razem spróbuję jednak ubić, co powinno zwiększyć mi nieco objętość masy czekoladowej i dam znać czy jest różnica :D

Edit: jest różnica - więc osobiście proponuję poświęcić się nieco i jajka jednak ubić.


Do jajek dodać masę czekoladową, wymieszać. Dodać mąkę i ponownie wymieszać.

Owoce: śliwki wypestkować, zasypać cynamonem i w razie potrzeby cukrem.


Przygotowane wcześniej ciasto wyjąć z lodówki i wylać na nie masę czekoladową.
Ułożyć na niej śliwki skórką do góry, wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 st. C i piec około 15 minut. 


Po tym czasie wyjąć ciasto i zetrzeć na wierzch resztę surowego ciasta.
Piec kolejne 40 minut w tej samej temperaturze - ja piekłam chyba ciut dłużej, trzeba po prostu ciasto obserwować i jeśli po 40 minutach nie wygląda na upieczone, trzeba dać mu jeszcze chwilkę... :)
Kroić dopiero kiedy przestygnie, ponieważ ciepłe ma tendencję do rozpadania się ;)





 Smaczności...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Piłeś - nie pisz ;)