Córa mnie namówiła, bo jakoś tak nigdy nie byłam do omletów przekonana :)
Po pierwsze dlatego, że sposób ich wykonania od zawsze wydawał mi się być dla mnie awykonalnym :/
... a po drugie połączenie rozbitych jaj z warzywami jakoś mi się nie komponowało. Zwłaszcza jeśli można je jeść na tyle innych, smacznych sposobów :D
W każdym bądź razie - koniec końców, mimo pewnych moich obiekcji dałam się dziecku namówić i korzystając z wczorajszego, szaroburego, zimowego
i niedzielnego na dodatek popołudnia zrobiłam:
Omlet
z zielonymi warzywami
na całkiem spory omlet użyłam:
- 4 jaja (dałam XL-ki)
- łyżka mąki
- łyżka mleka
- sól
- pieprz
- nieco oliwy czosnkowej
- zielone warzywa
- tak naprawdę można se wrzucić co się chce,
ale ja chciałam właśnie zielone :D
Dałam więc:
- garść fasolki szparagowej
- 1 podzielonego na mniejsze kawałki i sparzonego brokuła
- spory kawałek pora (zielona część - i to był jednak błąd)
- garść szczypiorku do posypania po wierzchu
- 1 ząbek czosnku
... jak się później okazało, zestaw nie do końca trafiony ale o tem* potem ;)
Jaja roztrzepałam z mąką, mlekiem, solą, pieprzem i odrobiną oliwy.
Oliwy tej użyłam również do smażenia.
Na pierwszy rzut poszła fasola (bo zamrożona) a chwilę później por i brokuł.
Na samym końcu czosnek - na momencik przed zalaniem jajami, żeby nie zdążył się przypalić.
Generalnie zasada jest taka by zacząć smażenie od warzyw, które potrzebują najdłuższej obróbki cieplnej, a skończyć na tych które potrzebują jej niewiele.
Na przesmażone warzywa wylałam masę jajeczną i tu ponieważ nie bardzo chciało mi się bawić w podważanie, zlewanie i diabli wiedzą co jeszcze miałabym z tymi jajami robić,
więc w tym momencie przykryłam po prostu patelnię pokrywką i smażyłam do momentu kiedy uznałam, że to już :D
Omlet wyszedł przeogromny - na dwie osoby chyba ciut zbyt duży i smaczny (choć nadal uważam, że są ciekawsze sposoby jedzenia jaj :D), ale córuś była zadowolona.
* Jedyne uwagi jakie mam to:
Po pierwsze por - jego zielona część, niespecjalnie się do smażenia jednak nadaje - zrobił się twardy i nieco łykowaty.
Następnym razem użyję jaśniejszej części lub zrezygnuję z niego całkiem.
Po drugie czosnek - przy kolejnej okazji dam go zdecydowanie więcej.
Po trzecie cukinia - nie było jej, a być powinna :D
Tak czy siak eksperyment z omletem uważam za udany i polecam go każdemu :D
Solidna porcja idealna na śniadanie :)
OdpowiedzUsuńChyba dla drwala :D
Usuń... my miałyśmy problem ze zmieszczeniem kolacji po tym omlecie :D
super super
OdpowiedzUsuńFajnie zielone śniadanie dla stęsknionych za wiosną. Piszę się na to ;)
OdpowiedzUsuńtaki omlet to fajna sprawa, dla mnie też jest to danie obiadowe ;) ja robię bez maki, taki lżejszy ;)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
Ja do tej mąki nie byłam jakoś specjalnie przekonana, zresztą użułam tylko łyżkę, ale w większości znalezionych przepisów była więc i ja dałam :D
Usuń